Co teraz robimy? Składamy.
Czasami siadam w miejscu, gdzie ma być fotel pasażera i wyobrażam sobie te setki, a nawet tysiące kilometrów, które spędzę w tym właśnie miejscu. Ten delikatnie grający deszcz po szybie, albo wycieraczki nienadążające zbierać wody, słońce muskające swoimi promieniami, albo żar nie do wytrzymania, te godziny jazdy w nocy i oślepiające z przeciwnej strony samochody. Albo sytuacje, w których mówię "skręć w lewo", a on skręca w prawo i nadrobione kilometry, bo "zabłądziliśmy". To wszystko nas czeka.
Od ostatniego czasu, jak to się mówi, za bardzo nie widać nas z miejsca. Przywracaliśmy do życia plastiki, czyli nakładki zewnętrzne, które zostaną przytwierdzone na busa. Przygotowaliśmy wszystko, po czym zostały polakierowane. Wysuszyły się porządnie i wypolerowaliśmy je. Bus też dostał już połysku! Ale ile przy tym było pracy... to wie tylko Mateusz. Co jeszcze? Wypraliśmy dywany w kolorze małego niedźwiadka, które będą na podłodze busa. Wyczyściliśmy przednią atrapę, oczywiście szczoteczką do zębów, którą gdzieś tam nawet widać na jednym ze zdjęć. Przykręciliśmy zbiorniki na czystą i brudną wodę. Instalacja elektryczna jest już w całym busie i nawet światła przykręcone. Mnóstwo czasu schodzi na takich drobiazgach, których nie widać, a to czegoś brakuje, a to coś nie pasuje. Ale najlepsze kiedy znajdziemy jakiś drobny element i zaczynamy się zastanawiać, co to jest i gdzie to ma swoje miejsce.
Cierpliwość - potrzebna!
Pozdrawiam serdecznie
Dagmara
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza